POCZĄTEK KOŃCA: EXODUS PRZEZ WĘGRY

MASOWA UCIECZKA

Pierwszy wielki exodus nastąpił 19 sierpnia, kiedy to 700 Niemców z NRD niezatrzymywanych w ogóle przez węgierską straż graniczną szturmem przedostało się do Austrii. Miało to miejsce w pobliżu miejscowości Sopron, gdzie pokojowa impreza zorganizowana na granicy posłużyła za pretekst. Manifestację graniczną, która w tak dobitny sposób przysłużyła się przyjaźni między narodami, zorganizowało konserwatywne ugrupowanie Paneuropa-Union, przy współudziale węgierskiego reformatora partyjnego Imre Pozsgaya. 24 sierpnia Węgry mogła opuścić kolejna grupa uchodźców ze stemplami „Permit de Voyage” Czerwonego Krzyża. Liczba osób, którym udało się przedostać przez granicę do Austrii wynosiła już 6000 i stanowiła coraz większą zachętę do ucieczki dla innych. Na początku września przeszło 20 tys. uchodźców zapełniło węgierskie ośrodki wypoczynkowe i pękającą w szwach ambasadę RFN.

Rozważywszy reakcje Wschodnich i Zachodnich Niemiec, rząd węgierski zdecydował, że zrobi przyjemność tym drugim i ogłosił (7 września), że w ciągu kilku najbliższych dni podjęte zostaną „kroki mające na celu humanitarne rozwiązanie problemu”. W języku dyplomacji znaczyło to tyle co otwarcie granicy i pozwolenie obywatelom NRD na wyjazd. Kiedy wprowadzano to w życie 10 września, wschodnioniemieccy uchodźcy usłyszeli w wiadomościach o 19:00 z ust ministra spraw zagranicznych Węgier, że „każdy obywatel NRD przebywający na terenie tego kraju może go opuścić posiadając paszport NRD i udać się do jakiegokolwiek kraju, który zgodzi się na ich przyjęcie” Granicę otworzono o północy, i w ciągu piętnastu minut przekroczyło ją 300 samochodów. Kilka godzin później pierwszy wschodnioniemiecki samochód przekraczał austriacko-niemiecką granicę w Passau. Dla tych, którzy nie posiadali żadnego środka lokomocji podstawiano specjalne autobusy oraz pociągi. Reakcją rządu NRD było oczywiście potępienie „zorganizowanego handlu żywym towarem”, podczas gdy rząd Niemiec Zachodnich — na których inwestycje Węgrzy liczyli — obiecał, że „nie zapomni tej samodzielnej decyzji Węgier”.

W tym czasie wielu innych Niemców z NRD znalazło się w Pradze i Warszawie, gdzie schronili się w budynkach ambasad Republiki Federalnej Niemiec. Pod koniec września w praskiej ambasadzie tłoczyło się 3.5 tys. osób. podczas gdy czechosłowacka milicja i agenci Stasi robili co mogli, aby tysiące innych powstrzymać przed dostaniem się do środka. Nie pomagały jednak żadne środki odstraszające — kolejni śmiałkowie przesadzali ogrodzenie, aby powiększyć jeszcze liczbę uciekinierów. Warunki życia na terenie ambasady stawały się z dnia na dzień coraz bardziej nieznośne. Rozwiązanie tej sytuacji nadeszło wreszcie 30 września, kiedy to Hans Dietrich Genscher. minister spraw zagranicznych RFN. który w latach pięćdziesiątych również uciekł z NRD. pojawił się na balkonie praskiej ambasady i obwieścił, że uchodźcy uzyskają pozwolenie na wyjazd. Pociągi specjalnie podstawione przez rząd NRD miały przewieść do RFN 17 tys. uchodźców przez terytorium Niemiec Wschodnich. Podczas przejazdu pociągów wolności przez miasta takie jak Drezno. Karl-Marx-Stadt i Plauen ludzie mający nadzieję na dostanie się do nich przypuścili szturm na dworce kolejowe, dziesiątki osób zostało rannych w starciach z policją, która miała za zadanie nie dopuścić do wtargnięcia tłumów na tory kolejowe.